czwartek, 1 października 2015

Lubisz jesień? Ja też nie :)

Jak pokonać niechęć do jesieni?
Jeśli jesteście ciekawi, jak ja wmówiłam sobie, że da się lubić tę porę roku to zapraszam do lektury.

Po pierwsze!
Jeśli musisz tak jak ja wstawać wcześnie rano, kiedy za oknem jeszcze ciemno, polecam zaopatrzyć się w fajny dodatek/dodatki, który sprawi/sprawią, że będzie chciało Ci się wyjść z domu.

kapelusz: Primark 9 funtów
szalik: secondhand 70 groszy

Po drugie:
Postaw na wyraźny dodatek. Ja wybrałam szminkę firmy Avon, którą ostatnio dostałam w prezencie.
Dość mocny akcent sprawi, że poczujemy się bardziej kobieco i o dziwo! bardziej pewnie siebie. Na mnie to działa.
Nie komentować jakości zdjęcia, proszę:) uczę się.

Po trzecie: zapach.
Zapach ulubionych perfum w powietrzu, ulubionej herbaty, grzanego wina, goździków, pomarańczy czy świecy.
Ważne, aby kojarzył nam się z czymś bardzo przyjemnych a gwarantuję, że zły humor będzie nas omijał wielkim łukiem.



Po czwarte: słowo pisane.
Książka, tomik poezji, mądra gazeta.

"Kto czyta, żyje wielokrotnie" - wiele razy tę sentencję można znaleźć w moim pamiętniku, oj wiele razy.

Plan na jesień:

1. "Pięć lat kacetu" Stanisława Grzesiuka
2. "Mężczyźni nienawidzą kobiet" Saga millennium Stiega Larssona
3. "The longest ride" Nicolasa Sparksa (angielska wersja)



Po piąte podziękujmy Nutelli:
Kubeczek po niej posłużył mi jako przypominajka. W środku umieściłam kilka produktów do pielęgnacji o których w czasie jesiennych miesięcy nie chce zapominać.


A czy Ty już polubiłeś jesień?

Pozdrawiam,
Marta.





sobota, 18 lipca 2015

H20

Jest gorąco, no dobrze, może przesadzam, ale temperatury są wyższe niż zazwyczaj.
Ważne jest abyśmy pili wodę.
Nie kawę, napoje, soki z kartonu, energy drinki tylko wodę.
Mówię o tym, bo sama jeszcze kilka lat temu miałam z tym problem. Woda mi nie smakowała, wolałam słodkie napoje...
Teraz omijam je wielkim łukiem.
Woda- to jest to.
Jesteśmy sami wodą, woda chce nas a my chcemy wody, nawet jak wydaje nam się inaczej.

Stram się pic ok 2 litrów wody dziennie, piszę staram się, bo czasem przychodzą momenty, w których mi się nie chce- ale się zmuszam i później znowu idzie jak z górki.

Są dni, kiedy zamiast wody wybiorę arbuza, sok ze świeżo wyciskanych owoców/warzyw - mówię świeżych, nie z kartonu, herbatę - ale umówmy się - to też woda.

Pomaga mi dodanie plastrów cytryny, ogórka, imbiru, truskawek.
Butelka z wymiennym filtrem okazuje się zbawienna - gdy mamy dostęp do tzw. kranówki.

Picie wody z ładnej szklanki, kielisza - jest zabiegiem estetycznym i także sprawia, że chętniej po nią sięgam.

Kupno butelki wody (np.2l) i zaznaczenie na niej markerem godziny do której mamy wypić połowę, trzy czwarte itp też jest fajnym pomysłem.

 Tak więc, marsz do kuchni po kubek czystej wody i do dna.

Smacznego.

Dziękuję Kochani.















czwartek, 16 lipca 2015

Jak zacząć biegać. Moje sposoby na wyjście z domu.

Moja przygoda z bieganiem.

Młoda- kreatywna, bo jak inaczej nazwać dziewczynę, która na poczekaniu musiała wymyślać różne powody i choroby aby nie skakać przez kozła, płotki, skrzynie i tym podobne przedmioty, które nazwy na myśl przywoływały jej tylko gabinet higienistki?

Taka byłam.

Gdy lekcja zaczynała się słowami " bieganie na czas, test Coopera, test wytrzymałościowy" w moim organizmie pojawiały się drgawki. Jak ja nie lubiłam biegać!
Wiecie co lubiłam?
Fitness- tak. Ponad 15 lat temu na zajęciach z w-f miałyśmy "Ewę Chodakowską". Głośna muzyka ( czasem i smerfne hity), stepy, uśmiechy na twarzach i do bólu powtarzane układy.
Uwielbiałam to.
Jednak nie każdy nauczyciel wiedział, co my kobiety lubimy najbardziej.
Tak więc czasy się zmieniły i na zajęciach z wychowania fizycznego zaczął obowiązywać program kształcenia a w nim moje ulubione ( puszczam teraz oczko) biegi.

Taką miłością do biegania pałałam do stycznia 2014, szczególnie, że szybkie podbiegi na pociąg/tramwaj/metro/autobus, sprawiały, że miałam ochotę krzyczeć.

Pewnego styczniowego wieczoru, kiedy moja głowa była wypełniona setkami myśli, wyszłam z domu z zamiarem przejścia się na długi spacer.
Spoglądając na mijających mnie biegających ludzi, pomyślałam, że pobiegnę.
Długo się nie zastanawiając w swoim tempie zaczęłam biec.
Nic nadzwyczajnego.
Zaczęłam odrywać stopy od ziemi troszkę w szybszym tempie. Samo przyszło.

Biegłam tak ok 20 minut, pierwszy raz w życiu bez zatrzymywania, biegłam 20 minut, powtarzam 20 minut.
Dla mnie to było coś.

Tydzień później kupiłam buty do biegania i tak się zaczęła moja przygoda, która trwa do dziś.

Wiem, że w internecie jest wiele programów, które przygotowują Cię do biegania, zaczynając już od jednej minuty truchtu.

W moim przypadku to się nie sprawdziło, nawet tego nie próbowałam, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii od innych na ich temat.

Do mnie bieganie przyszło samo, w zimowy, deszczowy wieczór.
Przyszło i niech zostanie.












środa, 15 lipca 2015

Zmiany

Cześć kochani,

nie wiem w jakich kategoriach powinniście traktować tą wiadomość ale od dziś adres bloga i szablon się zmienił.

Dlaczego zmiany?
Napisałam ostatnio, że długo myślałam nad tym co robię i z czym chcę się dzielić. W moim poprzednim blogu coś mi się nie zgadzało, coś ze sobą nie grało.

Patrząc z mojej perspektywy, teraz jest lepiej i jaśniej.

Dlaczego nazwa "ze mną przy kawie" ?

Ze mną - bo chcę się dzielić z Wami moim światem, dlaczego przy kawie? bo ze mną przy wodzie, nie brzmi dobrze.

Kawa? W ręku możecie mieć kubek swojego ulubionego napoju, możemy się umówić, że tytuł bloga brzmi
ze mną przy .... 
w miejsce kropek wstawcie co chcecie.

Czy kawa jest obecna w moim życiu?
Jest, ale od dłuższego czasu w minimalnych ilościach. Od wielkiego święta skuszę się na latte, mocnej kawy nie pijam.

Zapraszam do lektury.


piątek, 10 lipca 2015

Nie da się zatrzymać

Witam Was po bardzo długiej przerwie.
Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że już tyle czasu minęło od ostatniego posta.
Jak ma w zwyczaju mawiać Ewa Chodakowska - czas i tak upłynie i ma rację...
nie wiem gdzie podział się ostatni rok.
Wiele rzeczy się zmieniło w moim życiu... (podane w kolejności chronologicznej) :)
- miejsce zamieszkania,
- stan cywilny,
- zmiana pracy,
- nowe cele i marzenia - bo część udało mi się zrealizować:))
Chciałabym Wam pokazać pokrótce co się u mnie działo i zamierzam systematycznie dodawać posty - obiecuję:)

1). Przeprowadziliśmy się do innego mieszkania, na tej samej dzielnicy w Londynie.
Trudno czasem być emigrantem, tęsknota za rodziną i przyjaciółmi jest wielka i nie zmniejsza się z roku na rok. Wręcz przeciwnie, czasem ma się wrażenie, że traci się pewne momenty i chwile bezpowrotnie...
2). Wyszłam za mąż! Dzień był niesamowity.... brak słów.
Podróż poślubna spełniła jedno z moich największych marzeń. Odwiedzenie Ameryki Południowej i spędzenie dnia w Rio de Janeiro.
3). Zmieniłam pracę- ciągle pracuję w przedszkolu, ale innym i na innym stanowisku:) Third in charge brzmi dumnie ;)
4). Postawiłam sobie nowe cele- szczerze mówiąc - są dla mnie zupełna nowością - trzymajcie kciuki :)