sobota, 25 maja 2013

jedna wyprawa na zakupy

W Londynie zaskakuje mnie wszystko:
- od ludzi, nałogowo mówiących "sorry & how are you", 
- przez niezliczone plastikowe opakowania, które zostają w moim śmietniku (oczywiście są segregowane) po każdych zakupach w pobliskim supermarkecie, 
- dwa krany w umywalce - z jednego leci lodowata woda, z drugiego wrzątek ( na szczęście ja w swoim domu mam kran z jednym kurkiem :)),
- kobiety w pięknych garsonkach jadące rano do pracy rowerami       ( każda ma kask i odblaskową kamizelkę), 
- po niesamowite wystawy sklepowe. 
Dziś chcę Wam pokazać wystawę jednego sklepu na Oxford street. Harods w okresie świątecznym to to nie jest, ale mnie zaskoczyła. Niby nic wielkiego a jednak....









Druga rzecz to inny wymiar zakupów, zaszłam na chwilę w poszukiwaniu spodni do Top shop'a a tam dj - muzyka grana na żywo - powiem szczerze, że lepsza niż w niejednym klubie, lola cupcake's - skusiłam się na owoce leśne i była pyszna, na każdym kroku "załoga" pyta się czy w czymś pomóc, ogólnie kolorowo i bardzo miło.
Chciałabym aby w każdym sklepie była taka miła atmosfera - chociaż w sumie, może i lepiej, że tak nie jest bo co niektórzy mogli by spędzać tam pół życia.



Dziś w Londynie zaświeciło słońce, wskakuję wiec w wygodne buty i idę na spacer. Miłej soboty :)

niedziela, 19 maja 2013

Ziomowo/ wiosenna Italia

W przerwie między świętami wybraliśmy się z grupką znajomych do Włoch na narty/deskę. 
Nigdy wcześniej nie miałam okazji delektować się tym sportem więc od razu po przyjeździe zapisałam się do włoskiej szkoły nauki jazdy na snowboardzie. 
Było fantastycznie i jak to miał w zwyczaju powtarzać mój instruktor - bellissimi :)))
Włochy uwielbiam od czasu kiedy pierwszy raz pojechałam do Mediolanu a było to w 2001 roku, jak dobrze pamiętam. 
Zawsze lubię tam wracać i mam nieodparte wrażenie, że mentalnie włosi są podobni do nas. 
Chociaż jak wiadomo, nam brakuje ich optymizmu - nie da się ukryć.

Cały tydzień spędziliśmy w Marillevie, ale udało mi się w przerwie na samolot pojechać do pobliskiego Bergamo. 
Miasteczko piękne, w subtelnym dla Włoch klimacie. 
Było pięknie - la dolce vita!!!

Ps. A wy próbowałyście sportów zimowych? Jakich i jak wam szło? :)


Prawdziwe włoskie bombardino:)



 udało się :)



 prawdziwa włoska pizza, z rucolą była moją ulubioną

 


 znalazł się i czas na kawę w Bergamo




Po długiej przerwie...

Cześć wszystkim.
Nie wiem jak to się stało, ale jest już maj.
 Ostatni post wstawiłam pod koniec stycznia.... jest to niewybaczalne!
Karą  ;) za taką długą przerwę będzie wstawianie min.1 posta tygodniowo :) 
Wiem, wiem, niektóre z wstawiają kilka notek - szacunek dla Was. Podobno ludzie zorganizowani i zdyscyplinowani mają czas na wszystko - więc od dziś będę do nich należeć i ja. 

Czas biegnie bardzo szybko, szczególnie w dużym mieście. 
Praca, dojazdy do pracy, dodatkowe zajęcia, spotkania ze znajomymi zabierają większą część doby. 
Czasem ciężko wygospodarować godzinę na dobrą książkę. 
Znam wiele osób, które potrafią czytać w autobusie, niestety ja do nich nie należę - od razu robi mi się słabo. Z
 pomocą przychodzą mi e-booki i moja mp4. Każdego dnia w drodze do i z pracy słucham radia, muzyki, książek, lekcji językowych a czasem nawet obejrzę jakiś serial.
 Nie ma co ale czasem dziennie spędzam ponad 2 godziny w czerwonym londyńskim piętrowym busie.

U nas od razu po świętach Bożego Narodzenia zrobiło się dość ciepło, jednak niezastąpioną rzeczą na zimne zimowe wieczory od lat jest, było i będzie cacao:) Kto lubi?